Vanitas
Siedem drzwi do domu śmierci
Paradoksalne otwarte światło
Głos, który woła przez wieczność
Tron spowity krwią czarnych węży
Dzieci wołające na krańcu Ziemi
Kwiaty lykorysu zajmujące łąki raju
Tęcza nad światem nienawiści
Szmaragdowy księżyc bez blasku
Pochłaniający ciemność
Czterech zabitych
Krzyczących na łąkach ludzkich
Białe szaty splamione przez paradoks
Złote wieńce słońca opadły do wiecznego morza
Widzę tylko błyskawice
I te głosy
Istniejące wraz z szumem liści
Płonące świece zatopiły się w istnieniu
Siedem dusz zbierających życie
Morze zamarło
Karmiąc się sobą
Istoty ludzkie pogrążone w otchłani szaleństwa
Wciąż żyjące
Na horyzoncie
Wśród śmierci
Lew bez serca
Cielec bez skrzydeł pełen oczu
Zabrał istnienie
Wieczność wśród pól elizejskich usłanych cierniami
Ten co istniał
Modlitwa w agonii
Aksjomat śmierci przypomniał o śnie
Bogowie zjedli swoje dzieci
Strony życia delikatnie opadły na wieczność