Czarna otchłań
Wody wiecznej
Chciałem się chwycić granicy śmierci
Lecz oderwano mi dłonie
Spadam w dół
Życie upadło
Ciągnąc mnie
Nie mam sił by krzyczeć
Słyszałem śpiewy agonii
Stworzeń ludzkich
Tam w głębi
Zmierzając w ciemność
Kiedy w końcu piekło nadejdzie
Niczym niebo stworzone przez diabła
To złudzenie porywa mą duszę
Ogień zalał mi płuca
Nie zostało już nic
Tylko ciemność
Wciąż cię widziałem
Tam gdzie nigdy nie powrócę
Na powierzchni świata
Światło mnie opuściło
Widzę już tylko obce twarze
I te krzyki
Wciągają mnie w głąb
Na samo dno
Na koniec życia
Bez powrotnie
Na wieczność