W ciemnym lesie
Męczę się
Słońce znikło wśród koron
Mgła rozlewa się pod stopami
Chłód ogarnia me ramiona
Umieram ?
Słońce
Oglądam się wstecz
Na czarną gęstwinę
Na nieistniejącą drogę
Zostawiłem czarne ślady
Z moich ran płynie ciemna krew
Dobrowolnie wszedłem na te kamienie
Dobrowolnie pokaleczyłem swoje stopy
W nadziei
Że ta mgła
To morze zapomnienia
Lecz ów toń
Wyżera wnętrzności
Niczym spragniona wilczyca
Pod złudną kurtyną
Tworzy się zgniła rzeczywistość
Zapach iluzji
Z czasem zaczyna opadać
Ukazując zbrukane ciało