Światło, które
przebija przez chmury, woła mnie
Bym otworzył swą
dusze
By pochłonąć się w
ciszy
Wiatr delikatnie
zanosi mnie w otchłań
Szarpiąc moim życiem
Na końcu tej drogi
zostaną dwa światy
Jak żywioły
pochłaniają resztki tchnienia
Wołając na ratunek
Poświata która
otwiera niebiosa
Muska złote zboża
Ja pozostałem po
drugiej stronie
Zanurzony w kłamstwie
Moje ręce splamione
Zostały w śród innych
Ja bez nadziei
Poczułem światło na
mojej twarzy
Łzy zabrały resztki
bólu
Lecz już nigdy nie ujrzałem
światła

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz